XI Bieruński Bieg Utopca
czyli trochę błotka i podbiegów w szczytnym celu
Jak zwykle to bywa, pomysł na bieg zrodził się całkiem przypadkowo. Wracaliśmy z Yetim z Death or Glory i tak od słowa do słowa doszliśmy do fajnego biegu z okazji WOŚP. Nie mieliśmy specjalnych planów na ten dzień, a że miałem wolne, leśna (podobno fajna) trasa i niedrogi pakiet? Brzmi jak plan!
Początek biegu wyznaczono na 10:15, biuro czynne do 9:30, a ponad 800 zapisanych zawodników. Jako, że nikt z nas wcześniej nie biegał w Bieruniu i nie znał okolic, więc zdecydowaliśmy się przyjechać wcześniej, by znaleźć miejsce parkingowe. I tu pierwsza niespodzianka, przed szkołą, w której mieściła się baza zawodów, był ogromny parking, więc nie trzeba było się tak spieszyć.
Sala przerobiona na biuro zawodów też robiła duże wrażenie. Trybuny, dmuchawce dla dzieci, stoiska, legendy o Utopcach i wiele, wiele więcej.
Pakiety odebrane, zdjęcie przy ściance zrobione więc ruszamy zwiedzać Rynek i trase.
Na Rynku akurat do swoich startów szykowały się dzieciaki, a my podążaliśmy za strzałkami i coraz głębiej zapuszczaliśmy się na trasę biegu. Mniej więcej na 2 kilometrze spaceru znaleźliśmy rozwidlenie i drogę, która bardzo nas urzekła.
Wcześniej nie widzieliśmy nigdzie mapki trasy, nie mieli gpx, więc wracając do rynku zastanawialiśmy się jak to będzie w praktyce wyglądać. Podobno na naszej grupie ktoś narzekał, że jest fest podbieg. Jak nie ma minimum 20% nachylenia to żaden to podbieg 😂
Zbliża się godzina startu, ostatnie kropelki w toalecie zostawione, przebrani, bardziej gotowi już nie będziemy. Na rozgrzewce pracowaliśmy głównie aparatem mowy, ale to już standard 🙄
Standardowo przed startem się rozdzielamy. Ja staje bliżej pole position, bez przygotowania, ale liczę, że ok 4:30 min/km powinno się udać. Becia nigdy się nie pcha do przodu a potem marudzi, że ciężko jej wyprzedzać 😂 celuje w złamanie 1,5 godziny. A Yeti, jak to Yeti. Tuż po przedłużającym się remoncie, po 2h snu, chcąc "przetruchtać i zamykać trasę" pewnie przybiegnie jako pierwszy z nas 😂
Czekając na sygnał do startu zauważyłem Obelixa, czyli Jacka, który nota bene pochodzi z Bierunia. Po biegu już go nie spotkałem i nie udało się pogadać. Jest też prezentacja ultrasów, którzy biegli 10-krotnego Utopca, czyli 170km! Nie powiem korciło, ale były już inne plany. A w przyszłym roku? 🤔 Kto wie 😁
Ruszamy, pierwszy kilometr asfaltowy, później odbijamy na prawo, poprzez lód, który zamienia się w błotko i dobiegamy do miejsca, które widzieliśmy wcześniej. Nie wbiegamy w ten zacny fragment, a gnamy dalej prosto. Droga szeroka, utwardzona, niewielka ilość błota.
Pierwsze kilometry żwawo, 4:08, 4:07, 4:12... Garmin pokazuje mi przygotowania wydolnościowe +13!! To tak się da?!
Z każdym kolejnym kilometrem jest coraz więcej błota, coraz więcej podbiegów i coraz większą radość z biegu. Noo dobra, może po twarzy i oddechu nie do końca było to widać, ale serducho się radowało 😁
5 i 6 kilometr to creame de la creame! Najpierw błotnisty zbieg, ostry winkiel i powrót po jeszcze większym błocie. Po rowach, dziurach i ogromnej ilości błota. Trasa wije się jak mocno spłaszczona litera "S". Zakręty niemal po 180°, szlak ogrodzony taśmą i co chwila widać zawodników po obu stronach - Ci z lewej, są parę metrów przede mną, a Ci z prawej, za mną. Tak bardzo przypominało mi to typowe biegi przełajowe!
Później, nie było wcale łatwiej, co to to nie 😉 Wybiegamy na pola, w oddali tuż przed granicą horyzontu widać kościół. O ironio 5 kilometrów później uciesze się na jego widok, ale o tym później.
Pokonujemy kolejne kilometry i polne wzniesienia. Przed pierwszym punktem nachylenie wynosi 6%, a mi myśli krążą wokół nieco innych podbiegów. Naoglądał się człowiek filmików z Golden Trail Series i wyobrażał sobie, że to nie pola między Bieruniem a Lędzinami, a Zagama. I nie 6, a co najmniej 26% nachylenia. Jedyne co się zgadzało to błoto 😂
Mniej więcej w połowie 8go kilometra obsługa biegu kuruje nas prostopadle w lewo i rozpoczynamy dość długi i trudny zbieg. Typowa polna droga, której kształt nadały opony samochodów. A żeby było przyjemniej, to dla odmiany jest pokryta śniegiem. Decyduje się na inny wariant i lecę na złamanie karku po błotnym kartoflisku. Pojawia się asfalt, przyspieszam i... następuje nawrotka. To co zbiegaliśmy, trzeba podbiec plus jeszcze dodatkowy kōnsek.. Całość około 700m, która dała popalić. Jedyny mankament tego biegu to fakt, że na jednej drodze zawodnicy biegli w przeciwnych kierunkach, co niekiedy stwarzało zagrożenie, ale i też dodawało ciut więcej adrenaliny 😉
9 kilometr, gonie na podbiegu zawodnika, który znajduje się parę metrów przede mną. Nagle z naprzeciwka ktoś zbiega. I to mocno. Jest sam, zastanawiam się, czy to zawodnik? Może pomylił trasę? Albo to my źle biegniemy? 🤔 Jest rozwidlenie, chcemy skręcić w prawo ale obsługa biegu kieruję nas dalej prosto, no to lecimy na czołowe. Co się okazało? Ów zawodnik był 2 kilometry przed nami i prawdopodobnie biegł po wygraną 👏
Kolejny długi podbieg, momentami dochodzący do 9%. Tempo niebezpiecznie zbliża się do 5 minut na kilometr. I o to docieramy do wspomnianego wcześniej kościoła. Okrążamy go, a ja łapie drugi oddech. Wyprzedzam jednego może dwóch zawodników i przybliżam się do pozostałych. Tempo, zwłaszcza na zbiegu ponownie w okolicach 4 minut. Niestety nie na długo starczyło pary w nogach. Trasa się wypłaszcza, a ja zadowalam się komfortowym tempem 4:30 min/km.
Jakieś 2 kilometry przed metą, tuż przed wbiegnięciem na "zacny teren" ktoś z obsługi biegu krzyknął do nas, że zajmujemy 28 i 29 miejsce. Pierwsze co, to myśle sobie, że całkiem nieźle! Spodziewałem się, że w pierwszej 50 może sie zmieszcze, a tu proszę, zamykam 3 dziesiątkę. Druga myśl, to że nie utrzymam tego, zabrakło sił na odparcie ataku.
Na pocieszenie dodam, że na ostatnich metrach niemal zniwelowałem strate, jednak i tak zawody ukończyłem na 29 lokacie. Końcówka to brukowany rynek, na którym wg Garmina finiszowałem tempem 2:56 min/km. Na mecie próbowałem skakać, ale i nie miałem na to pomysłu i fotograf nie do końca przygotowany i jakoś tak średnio wyszło 😅
Czekałem z kamerką na Becie i Yetiego i sacerowałem przy końcu rynku wypatrując znajome twarze. Zobaczyłem Yetiego, zbiliśmy piątkę mocy, on pobiegł do mety a ja na przełaj, przez rynek. Chciałem uchwycić moment, gdy przekracza linie mety. Rynek pełny ludzi, biegaczy, trzeba było biec slalomem. Chciałem zdążyć, więc się dość mocno rozpędziłem, na tyle mocno, że nie wyhamowałem przed barierką i prawie razem z nią nie wpadłem na trasę 😂
Na zakończenie napisze tylko, że jak zawsze biorę buty na przebranie, tak tym razem zapomniałem 🤦♂️a patrząc na poniższe zdjęcie, to bardzo by się przydały 😂
Bonusowa fotka że ścianki:
Jakby ktoś był ciekawy, to zapraszam również na YouTube, gdzie znajduje się videorelacja z zawodów
Nazwa: XI Bieruński Bieg Utopca
Data: 26.01.2025
Dystans: 16,9 km
Czas: 1:17:03
Tempo: 4:33 min/km
Średnie tempo skorygowane względem nachylenia: 4:30 min/km
Przewyższenia: 191m
Średnie nachylenie: 11,3 m/km
Miejsce: 29/332
Procent najlepszych zawodników: 8,73%
Miejsce w kategorii: 9/69
Zawody numer: 62 (2 w 2025)
Najlepsze międzyczasy:
5 km: 0:21:45 (4:21 min/km)
10 km: 0:46:04 (4:36 min/km)