Biegacz - amator lubiący zdjęcia, statystyki i pokonywanie własnych granic.
Popularne posty
-
IV Siemianowicka Piwna Mila, 12 październik 2024 czyli bieg dla zabawy z którego niewiele pamiętam Jest to już nasz 3ci start w tej ...
-
14 PKO Rybnicki Półmaraton Księżycowy, czyli instrukcja jak popełnić wszystkie możliwe błędy Startem w Rybniku zainteresowałem się po Półm...
-
Szychta na Gichcie Ultramaraton 8h, czyli jak biegać ultra z zapaleniem gardła i tuż po zapaleniu tkanki łącznej lewej łydki. Wstęp Szychta...
-
Bieg Zbója - Bieg Górski, który zapamiętasz. Hasło to jak najbardziej oddaje esencje tego biegu. Bieg Zbója, nie ważne czy jest to bieg letn...
-
Warta Trail 24 jest naszym trzecim podejściem do biegów czasowych. Pierwszy raz, w czerwcu ubiegłego roku, startowaliśmy w XXV Rudzkim Ultr...
-
11 listopada, 2023 Wstęp i przygotowanie Ostatni start w górach w tym roku. Patrząc na przygotowania, od początku byłem skazany na pora...
-
Zimowa Zawierucha, 4 luty 2024 Pomysł na ten bieg zrodził się bodajże w grudniu. Po prostu Beci wyskoczyła informacja o biegu na facebooku,...
-
23 PKO Półmaraton do okoła Jeziora Żywieckiego, czyli asfaltowy bieg górski. Biegiem tym zainteresowała mnie jak zwykle Becia, jakoś ponad ...
-
Z archiwum zawodów 6-8 maj, 2023 27 Prague International Marathon Wszystko zaczęło się w listopadzie 2022 roku. Miałem wtedy nocki, wstałem...
-
Z archiwum zawodów 1 Rudzki Półmaraton Industrialny, 1 sierpień 2015 W lutym 2015 mając 90 kg skończyłem etap masowania i zacząłem redukcję....
sobota, 23 grudnia 2023
Katowice Wieczorową Porą
czwartek, 21 grudnia 2023
38 PZU Maraton Warszawski
Z archiwum zawodów
38 PZU Maraton Warszawski, 25 wrzesień 2016
Depozyt odebrany, wyjmuje z niego telefon i pisze SMS do ojca, że jestem już na mecie. Zastanawiam się co teraz. Spaceruje po miasteczku biegowym i odkrywam duży namiot z strefą masażu. Nigdy nie korzystałem, mam chwile, może pomóc, czemu nie? Ustawiam się w kolejce i czekam zerkając do środka jak to wygląda. Prawie wszystkie masażystki to młode studentki. Fajnie! Nie wiem czy to kolor mojej brody, czy pech sprawił, że trafiłem na jedynego studenta...
Zobacz też:
13 Silesia Marathon
27 Prague International Marathon
poniedziałek, 18 grudnia 2023
City Trail #3
City Trail składa się z 5 biegów, natomiast żeby zaliczyć cykl wystarczy wystartować w 3 (i też najlepsze 3 czasy liczą się do klasyfikacji generalnej). Jeszcze nigdy nie udało mi się skończyć żadnego cyklu biegowego... Z tego też powodu czułem presje ale i motywacje. Jeśli ukończe teraz te zawody, to mam już zapewnione miejsce w klasyfikacji i medal na koniec. Ostatnie dwa starty będą okazją na poprawe wyników, już bez presji o zaliczenie cyklu.
City Trail #3 był ostatnim zaplanowanym startem w tym roku. Pierwszy start rozpoznawczy, na przeziębieniu. Drugi był tydzień po biegu górskim, bez przygotowania do szybkiego biegania (priorytetem były góry, więc wchodziło więcej podbiegów niż tempa). No i nachodzi on. Trzeci start, pod którego się przygotowywałem. Przez ostatni miesiąc weszło pare fajnych treningów w tempie, a 2 z nich zasługują na szczególne wyróżnienie.
Drugi trening odbywał się na osiedlowej pętli, która wynosiła 1 km. Proste założenie, przebiec ciągiem 5 kilometrów w granicach progu 4:20-4:30 min/km. Nie było to łatwe, ponieważ na chodnikach zalegał śnieg, było ślisko i zimno. Jakieś 100 metrów trasy przebiegało po nieośnieżonym fragmencie, w którym zapadałem się po kostki, natomiast spory problem stwarzało przebiegnięcie przez przystanek autobusowy i omijanie przechodniów. No dobra, damy rade. Pierwszy kilometr tętno w 3ciej strefie, tempo 4:14. Za szybko, trzeba zwolnić. Drugi kilometr 4:19, tętno dalej nie weszło na progowe. Trzeci kilometr zbliżam się do tętna docelowego, ale jeszcze nie łapię się na 4tą strefe, tempo 4:14. Czwarty kilometr przyspieszam, jest zapas mocy i sił. Tętno weszło na progowe, a tempo 4:02. Ostatni kilometr, w końcu tętno wzrosło bardziej i delikatnie puka do bram 5tej strefy, ale nie do końca jest zdecydowane by przez nią przejść. 3:57. I to już? Koniec? Przecież nawet się nie zmęczyłem do porządku, a wyszedł mi jeden z lepszych czasów na 5km (20:47). Po robocie, po śniegu, treningowo, zostając z dużym zapasem sił. Spokojnie mogłem przebiec jeszcze pare kilometrów podobnym tempem, albo zrobić jeszcze jedną rundke grubo poniżej 4:00 i atakować rekord. Naprawdę, dostałem takiej pewności siebie i swojej formy, że plan złamania 20:00 minut wydawał mi się śmiesznie prosty. Zbliżenie się do rekordu (19:15)? Jak najbardziej realnie, a jak się pofarci, to może i złamie 19 minut!
Jak widać, wszystko szło idealnie, forma była, cel ambitny, ale jak najbardziej realny do wykonania. Pogoda też dopisała, pare stopni powyżej zera, praktycznie bez śniegu, niewiele błota. Wymarzone warunki. Ale jak idzie za dobrze, to znaczy, że prędzej czy później coś się spierdoli. Do gry weszła moja ukochana robota... Będąc chyba w najlepszej formie na 5km jaką miałem, dowiaduje się, że tydzień poprzedzający start, będę robił na nocki. Przez 12 lat co drugi tydzień robiłem na noc, ale dalej organizm nie może się do nich przystosować. Z reguły jak mam nocki, to nie jestem w stanie trenować, wiecznie zmęczony, słaby, opuchnięty, niewyspany itd. Idealnie przed startem... W tym roku miałem farta, bo to są drugie zawody, które biegne po nockach. Pierwszy start był w lutym.Z powodu nocek byłem zmuszony zrezygnować z niego, a decyzje podjąłem pare godzin przed startem.
Tydzień poprzedzający City Trail prawie nic nie trenowałem, niewiele spałem, przytyłem 2 kilo. Malo tego, jeszcze w sobote poszedłem na nocke. Na szczęście nie siedziałem do 6 rano, udało się wyjść o 3, ale i tak za długo nie pospałem.
Becia mnie budzi żebym nie zaspał na start, a ja nie mam pojęcia na jakiej planecie się znajduje. Z problemami ale udaje się jakoś ogarnąć i dotrzeć na Giszowiec. Pomogła kawa + kofeina.
Nazwa: City Trail
Data: 17.12.2023
Dystans: 5,02 km
Czas: 20:17
Tempo: 4:02 min/km
Miejsce: 42/336
Miejsce w kategorii: 15/50Czas na 5 km: 20:07
Tempo na 5 km: 4:01 min/kmniedziela, 10 grudnia 2023
8 Bytomski Półmaraton
Z archiwum zawodów
8 Bytomski Półmaraton, 18 wrzesień 2016
Latem, z powodu problemów z kolanem zrezygnowałem z startu w II Rudzkim Półmaratonie Industrialnym. Dobre pare miesięcy nie mogłem przebiec więcej niż 3-4 km bez bólu, natomiast po 6-8 km tak blokowało kolano, że ledwo można było chodzić. Raz mi się zdarzyło jakieś 10 km od domu utknąć z bólem, bez kasy i bez możliwości łatwego powrotu... Z obecną wiedzą i doświadczeniem moge z niemal stuprocentową pewnością zdiagnozować tamte objawy - przeciążone pasmo biodrowo-piszczelowe. Wtedy nie wiedziałem co to fizjoterapia, joga, rolowanie. Kompletnie nie robiłem nic, poza rozciąganiem po treningach Muay Thai. Czekałem aż samo przejdzie, skupiając się bardziej na sportach walki, które wtedy były dla mnie priorytetem. Z czasem ból jak się znikąd pojawił, tak i sam się skończył, więc można było pomyśleć o startach.
Jak to u mnie bywa, wybór był dość nie oczywisty. Ktoś, kto debiutuje w biegach od razu na półmaratonie, nie może kontynuować krótszych startów w okolicy, tylko od razu jedzie do stolicy. Na maraton.
No a żeby się sprawdzić przed debiutem w maratonie, postanowiłem wcześniej zrobić połówkę w Bytomiu, gdzie wówczas mieszkałem. Oczywiście nie zrobiłem tego jak wszyscy, 2-3 tygodnie przed maratonem. 7 dni musiało wystarczyć.
Przygotowania do tych startów od początku były utrudnione i krótkie, z powodu bólu kolana. Mało tego, jakieś 3 tygodnie przed półmaratonem nabawiłem się kontuzji na treningu. Podczas sparingu Wladymirowi idealnie siadła obrotówka i pięknie wbił mi się piętą w żebro. Spoko, chwila na oddech, dokańczamy sparing, potem następny i jeszcze jeden. Koniec treningu i zaczynają się problemy z rozciąganiem. Coś mnie bolą żebra. W szatni trudności z przebraniem się, coś jest nie halo. Dopiero w domu, jak opadła adrenalina poczułem jak bardzo, boli mnie to żebro... Cała noc nie przespana, nie mogłem znaleźć żadnej pozycji, w której nie rwałoby bólem. Oddychać za bardzo też nie mogłem. Następnego dnia w robocie jak kichnąłem, to się zesrałem. Pytają mnie "co Ci się stało?", odpowiadam leżąc na podłodze "kichnąłem!". Ogólnie jakieś 6-7 tygodni odczuwałem skutki obrotówki. Najgorsze były pierwsze kilka dni gdy nie szło sie ani ruszyć, ani nawet oddychać do porządku. Później było lepiej, niemniej na dłuższy czas musiałem zrezygnować z BJJ a na Muay Thai uważać, by nie przyjąć kolejnego ciosu na żebro.
Na początku września mieliśmy sparingi międzyklubowe w Silesian Cage Club. Pojechałem na nie, chociaż na dobrą sprawę nie wiem po co. Zaliczyłem może jedną rundę sparingu i to tylko w boksie. Bałem się sparować na zasadach K1 by nie uszkodzić bardziej żebra, więc siedziałem z boku dopingując reszte. Z ciekawostek dodam, że spotkałem w szatni byłego mistrza KSW (wtedy przyszłego mistrza) - Artura "Kornika" Sowińskiego. Chciałem zrobić sobie z nim zdjęcie, ale akurat wychodził spod prysznica i głupio mi było pytać nagiego faceta o zdjęcie. Za to na grupowym zdjęciu znalazł się główny sędzia KSW - Tomasz Bronder.
Do Bytomskiego Półmaratonu (i przede wszystkim do maratonu) przygotowywałem się na sali trenując Muay Thai, a wracając zatrzymywałem się na 10-kilometrową pętle biegową po Parku Śląskim.
Najpierw z Jarkiem przejechaliśmy trasę półmaratonu na rowerach, a kilka dni później postanowiłem samemu ją przebiec. Dwie 10,5-kilometrowe pętle, z fajnym 1,6-kilometrowym zbiegiem (30m różnicy), nawrotka i te same 1,6 km pod górkę. Tak się złożyło, że zawody były 18 września, natomiast moje 25 urodziny były dzień później. Dzięki dofinansowaniu od rodziców udało mi się wcześniej kupić i przetestować prezent - pierwszy zegarek sportowy, Garmin Forerunner 15. Jakże przyjemnie było móc na bieżąco widzieć podstawowe informacje o biegu. Wystarczyło spojrzeć na zegarek, a nie jak dotychczas słuchać co pełny kilometr powiadomienia z endomondo i w głowie przeliczać średnie tempo biegu. Jedynym minusem zegarka był długi czas, który potrzebował do złapania GPSa. Czasami 5-10 min rozciągałem się przed biegiem, zanim się w końcu połączył. Dlatego też, gdy wybrałem się prosto po robocie, po nocce, na biegowe sprawdzenie trasy, to już jadąc w aucie załączyłem zegarek. Myśle sobie, zanim dojade to GPS się załaduje i nie będe musiał czekać. Plan prosty i fajny, ale nie do końca mi wyszło... Owszem, zanim dojechałem to Garmin połączył się z GPSem, ale z powodu długiego czasu oczekiwania na start, wrócił w stan czuwania. Więc rad, nie rad i tak musiałem, czekać pod Atrium Plejada w Bytomiu na sygnał, by móc ruszyć na trening. Trochę pomyliłem trasę, ale w 90% się zgadzała, więc git.
Pakiety odebrane, trasa znajoma, forma chyba jest, można ruszać na bieg!
Jak mieszkałem w wieżowcu na Szombierkach, to na jednym piętrze znajdowało się pięć mieszkań. Mieliśmy najbardziej sportowe piętro, ponieważ aż 3 mieszkania z naszego piętra, miały swojego reprezentanta w Bytomskim biegu. Jarek i ja biegliśmy półmaraton, a Witek robił 10,5 km.
Przed startem Jarek podzielił się ze mną patentem na sznurówki, co odmieniło całe moje biegowe życie. Serio. Od Bytomskiego Półmaratonu, aż do teraz, ani razu nie rozwiązała mi się sznurówka na zawodach bądź treningu, co wcześniej było moją zmorą!
Załapałem się też na grupowe zdjęcie z grupą biegową z Szombierek (zapomniałem nazwy). Tak, na zdjęciu wyglądam jak gbur i odludek i znajduję się w idealnym miejscu do wycięcia. No cóż, kiedyś nie umiałem się uśmiechać na zdjęciach.
Stojąc na linii startu i czekając na sygnał do ruszenia, usłyszałem rozmowe dwóch ultrasów, którzy stali tuż za mną. Opowiadali o problemach, podczas 100-kilometrowych biegów górskich. Jak można w ogóle biegać po górach, przecież to jest niewyobrażalnie ciężkie. 100km? To są jakieś cyborgi, nie ludzie. Maraton był wyzwaniem, natomiast 100km nawet nie mogłem sobie wyobrazić. A 100km w górach? Da się tak? Te pare zdań, które wtedy usłyszałem, zasiało ziarenko w mojej duszy, które po wielu latach wykiełkowało i sprawiło, że samemu zacząłem startować w górach.
A wracając do Bytomskiego Półmaratonu, z biegu niewiele pamiętam. Wiem, że na pierwszej nawrotce na Stolarzowickiej mijałem Jarka. Ja dopiero zbiegałem, a on już kończył podbieg, był jakieś 2,5 km przede mną. Na nawrotce korzystałem z jego rady i nie brałem ostrego zakrętu, a wydłużyłem łuk dzięki czemu nie straciłem nic na prędkości.
Największy kryzys miałem na 17 kilometrze i wtedy właśnie pierwszy raz spotkałem się z ścianą. Nie wiem w jaki sposób udało mi się ją przetrwać, ani jak znalazłem siły na podkręcenie tempa. Ściane pokonywałem tempem 5:15 min/km, następne 3 kilometry ok 4:37 min/km. 21-kilometr jeszcze lepszy - 4:22 min/km. Ostatnie 200m to był lekki podbieg przy parkingu, a następnie prosta wzdłuż szpaleru flag, prosto do mety. Na finiszu miałem tempo 3:16 min/km. Jakim cudem, skoro pare minut wcześniej uderzyłem w ścianę? Nie wiem. Zawsze mnie to zastanawiało, skąd biorę siły na finisz? To nie pierwszy i nie ostatni raz. Pamiętam, że gdy za dziecka startowałem w biegach przełajowych, zawsze biegłem gdzieś z tyłu umierając z wysiłku, natomiast na końcówce odpalałem nitro i nadrabiałem straty. Na pierwszym półmaratonie tak samo, na końcówce wyprzedziłem kilkudziesięciu zawodników. Albo źle rozkładam siły i powinienem cały bieg biec ciut szybciej albo widok mety i końca wyścigu działa na mnie pobudzająco i dodaje mi dodatkowej energii. Nie wiem.
8 bytomski półmaraton pokonany w 1:39:48! O niecałe 8 minut udało mi się poprawić życiówke sprzed roku.
Zobacz też:
sobota, 2 grudnia 2023
Podsumowanie listopada
Listopad 2023
Bieganie 🏃
Dystans: 142,71 km
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy: 26
Najdłuższy bieg: 21,34 km
Wpisy w rankingu TOP 50 biegów: 0Przewyższenia: 2725m
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy: 8
Największy wznios: 1030m
Wpisy w rankingu TOP 50 wzniosów: 3 (11, 23 i 30 miejsce)
Średnia przewyższeń: 19,09 m/km
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy: 5
Największe nachylenie: 48,27 m/km
Wpisy w rankingu TOP 50 nachyleń: 5 (12, 22, 31, 33 44 miejsce)
Czas biegu: 15h:03min:39s
Zawody: 2x
Wpisy na liste najlepszych wyników: 1x (2gi wynik na 5 km)
Opis:
Mały kilometraż, ale w założonych widełkach. Początek miesiąca to sporo podbiegów zwieńczonych startem w Górskim Biegu Niepodległości. Jeszcze żaden bieg tak bardzo nie sponiewierał mi czworogłowych ud! Stąd też mniejszy kilometraż, bo potrzebowałem paru dni by dojść do siebie, a tydzień później City Trail, na którym wykręciłem 2gi wynik w życiu na 5 km (19:47). Cieszy to, że mimo iż treningów jest stosunkowo mało, to zwiększa się dystans. Z 8~ kilometrów, które były w poprzednich miesiącach, teraz jest 10-14 km. Jest sporo podbiegów, są też szybsze jednostki. Na koniec miesiąca dodatkowe utrudnienie w postaci śniegu, Uważam, że pozwoli to zbudować niezłą baze na przyszły sezon.
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy: 17
Przewyższenia: 4233m
Średnia przewyższeń: 10,01 m/km
Najdłuższa jazda: 102,1 km
Wpisy w rankingu TOP 50 jazd: 1 (19 miejsce)
Największy wznios: 628m
Czas jazdy: 21h:08min:39s
Opis: Kolejny miesiąc z wynikiem powyżej 400km, nieźle. Dojazdy do roboty to jakieś 220 km, troche dokręcałem wracając okrężną drogą do domu. Jedna setka i dwie wycieczki po ok 30 km. Jak na listopad to nie ma źle.
Pływanie 🏊
Dystans: 6000m
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy:2
Najdłuższe pływanie: 2000m
Wpisy w rankingu TOP 50 pływań: 5 (1, 4, 5, 7 i 10 miejsce)
Czas pływania: 4h
Opis:
Początek miesiąca to bicie rekordu długości podczas jednego treningu (2000m), natomiast w końcówce listopada skupiłem się na oddechu. Cały czas pływam żabką i głównie oddychałem nosem. Wszystko spoko, ale przy większej liczbie osób na torze, gdy woda jest bardziej wzburzona, często się zachłystałem wodą. Pracuje nad synchronizacją oddechu na zasadzie: ruch rękami i wdech, ruch nogami i wydech. Póki co na powierzchni, z schodzeniem pod wodę jeszcze są problemy, ale spoko, ogarne to jakoś :)
Chodzenie 🚶♂️
Dystans: 127,9 km
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy: 4
Najdłuższy spacer: 13,09 km
Wpisy w rankingu TOP 50 spacerów: 2 (10 i 19 miejsce)
Czas spacerowania: 42h:35min
Opis: Codzienne krótkie spacery z psem, plus codziennie ponad 1,5-kilometrowe spacery z psem. Do tego kilka spacerów koło 7-8 kilometrów. Razem dało najlepszy wynik w tym roku i aż 42 godziny poświęcone na chodzenie!
Siłownia, joga i fitness 🏋️♂️🧘♂️
Łączny czas: 8h:25min
Opis: Przez cały miesiąc ani razu nie dźwigałem żelastwa. Ostatnio coś nie mam na to motywacji. trudno, nic na siłe. W grudniu postaram się korzystać z domowej siłki, żeby wzmocnić się przed styczniowymi startami w górach. Nie był to jednak całkiem stracony miesiąc w tym względzie. Wprowadziłem nową rutyne - codziennie kilkuminutowe ćwiczenia wzmacniające. Codziennie o 5 rano, pomiędzy spacerem z psem a śniadaniem :) Standardowo połowa fitnessu to joga i rolowanie, głównie po bieganiu.
Kroki 👣
Wynik: 752 136 kroków
Miejsce w rankingu TOP 30 miesięcy: 5
Najwięcej kroków w ciągu dnia: 38009
Wpisy w rankingu TOP 50 dni: 4 (18, 23, 28 i 50 miejsce)
Opis: Patrząc na mały kilometraż biegowy, brak długich wybiegań i wolne soboty w robocie, to aż zadziwiająco dużo tych kroków wyszło.
Waga ⚖️
Średnia waga: 71,3 kg
Miejsce w rankingu TOP 10 najchudszych miesięcy: 2
Najmniejsza waga: 70,7 kg
Największa waga: 73,3 kg
Wpisy na liste TOP 50 najmniejszych wag: 7 (4, 19, 20, 26, 27, 38 i 39 miejsce)
Opis: 0,6 kg mniej niż w październiku. Waga cały czas się utrzymuje na podobnym poziomie, nawet po cheat day nie skacze zbytnio w góre. Jest dobrze i świetnie rokuje na przyszły sezon.
Kratki ⬛
Nowe kratki: 34
Opis: Wszystkie kratki zdobyte podczas rowerowej setki w okolicach Lędziny - Imielin - Chełmek - Bieruń.