Biegacz - amator lubiący zdjęcia, statystyki i pokonywanie własnych granic.

Moje zdjęcie
Ruda Śląska, Śląskie, Poland

Popularne posty

czwartek, 9 maja 2024

12 PKO Bytomski Półmaraton

 

 Z archiwum zawodów

12 Bytomski Półmaraton, 18 wrzesień 2021

 
Po powrocie znad morza rozpocząłem swój pierwszy plan treningowy w Garmin Coach. Wybór padł na Jeffa Galloway'a i jego metodę run-walk-run. 3 treningi tygodniowo, "magiczne mile", serie z szybszym tempem i docelowym oraz dłuższe wybiegania. Wszystko to miało zagwarantować sukces w głównej imprezie - Silesia Marathon. 

Na początku września doszedłem do wniosku, że fajnie byłoby się sprawdzić na jakimś dłuższym starcie. Tak się złożyło, że za 2 tygodnie był półmaraton w Bytomiu i były wolne miejsca. Szybko się zapisałem, opłaciłem. Trasa znana, biegłem tam 5 lat wcześniej ustanawiając swoją życiówke. 

Końcówka 2021 roku była dla mnie dość ciężka, niemniej przygotowania szły idealnie. Aż do ostatnich dni przed startem 🤦

Środa. 
Ostatni trening przed sobotnimi zawodami. Lekkie rozciąganie przed blokiem, w planach luźne 6 serii tempem docelowym. Pierwsze 300m, jeszcze nie wybiegłem do końca z osiedla, a tu ni z gruchy, ni z pietruchy, jak mi przeskoczyło coś w biodrze, to aż posypały się niecenzuralne słowa z mojej strony. Próbuje pokręcić biodrami, rozchodzić to. Niby pomogło, ale przy każdym mocniejszym nacisku (czy to podbiegi, szybszym biegu albo z paleta w robocie) odczuwam ból i dyskomfort. Od razu udaje się do apteki po coś na stawy. Dostaje saszetki do rozpuszczania w wodzie. Farmaceutka gada, że to najmocniejsze co mają i po miesiącu powinno się czuć znaczną poprawę. Tak patrzę na nią i się pytam "po miesiącu?! Ja to muszę mieć sprawne za 2 dni...". Jej mina jak bezcenna 😂

Czwartek. 
Jadąc na nockę (oczywiście na rowerze) złapała mnie konkretna ulewa, która skutkowała przeziębieniem. Świetnie, za 2 dni zawody, a mnie łamie w kościach, trzyma gorączka i cieknie z nosa... Pierwszy raz na bieg zabrałem ze sobą tabletkę przeciwbólową. Nie użyłem jej, ale fakt, że wziąłem już dużo mówił o moim stanie zdrowotnym. 

Piątek. 
Już wcześniej zapowiedziałem, że tego dnia wychodzę koło 1 w nocy. Normalnie, siedząc do 6 rano, raczej bym nie spał przed biegiem. Wracam do domu, a tam panowała dość gęsta atmosfera. Cóż, byłem w trakcie rozwodu, więc w sumie czego się spodziewać? Plan, by przyjemnie zasnąć i odpocząć przed biegiem nie wypalił, zamiast tego kolejna kłótnia i nerwy. Kładąc się do łóżka tętno wysokie jak podczas biegu, więc weszło jeszcze piwko na zamulenie...

Sobota. 
Dzień startowy, a u mnie ani sił, ani chęci, ani zdrowia na bieganie. Wstając z łóżka rozważam czy do śniadania pić kawę czy aspirynę... Żona zostawiła włączonego laptopa i chcąc nie chcąc dowiedziałem się o kolejnej zdradzie... Nie była to informacja, jaką chciałbym się dowiedzieć tuż przed startem. Kawa? Aspiryna? Niee, ochota jest na piwo... Ale jako, że mam robotę do zrobienia (no i przede wszystkim jadę autem) odkładam go na później. 

Docieram do Atrium Plejady w Bytomiu, pogoda idealna do biegu, stosunkowo chłodno, bez deszczu. Patrząc na przeziębienie wolałbym parę stopni więcej na termometrze. Decyduje się na therme i koszulkę z 8 edycji Bytomskiego Półmaratonu. 
Ostatnio odkryłem nowe funkcje zegarka i teraz też z nich korzystam. Kurs mam z poprzedniej edycji, ustawiam strategie tempa Peace Pro tak, by pobić życiówke. Ehh, ja i moje plany... Co z tego, że tempo było zaplanowane na każdy kilometr biegu, z uwzględnieniem wzniosów i spadków. Co kilometr aktualizacja, w zależności od tego, czy mamy zapas czasowy czy stratę. Musiałem biec tak, by zawsze mieć zapas czasu, lepiej się wtedy czułem 🙄 Pierwsze kilometry nawet 25s szybciej niż zakładane.


Generalnie udaje mi się na tyle wyłączyć myśli i skupić na biegu, że jest w miarę przyjemnie. Nie licząc przeziębienia i biodra. Niestety co jakiś czas myśli przechodzą na sprawy pozasportowe, momentami pojawiają się łzy w oczach. Ale cały czas do przodku, cały czas z zapasem czasowym! 
 
 

 
Pierwszą ścianę złapałem na 16tym kilometrze, tempo spadło prawie do 5.00, następny też nie najlepszy, później przyszła motywacja i napływ nowych sił. Na 20tym kilometrze znajdował się ostatni podbieg, tempo też spadło, ale udało się finiszować w moim stylu. Tempo w okolicach 3.00 jest dla mnie jak najbardziej satysfakcjonujące 😁



Pomimo problemów przed startowych życiówka poprawiona o około 3,5 minuty. 
Pozując do zdjęcia nogi miałem tak zajechane, że trząsły się jak galareta. Naprawdę, myślałem, że zaraz się obale i nici ze zdjęcia 🤦



Na kōniec było losowanie nagrōd i dekoracja. To chyba jedyny bieg, na którym wszyscy zostają do końca. Cóż, możliwość wygrania samochodu jest chyba dobrym motywatorem do tego 😁 
Na 8 edycji do wygrania były narzędzia z Castoramy, zegarki z Decathlona i masa innych nagród. Na 12 edycji było ciut słabiej, wiadomo kryzys, ale i tak nieźle. Zwłaszcza Toyota Aygo przemawiała do wyobraźni. 
Przed losowaniem nagród była dekoracja. Wszystkie kategorie wiekowe, open itd itd. Sporo tego było, a mnie się spieszyło do roboty. Sobota, sobotą, ale kolejną nockę trzeba było zaliczyć... Gdy dekoracja zbliżała się ku końcowi, wszedł spiker i oznajmił, że doszło do pomyłki w kategorii wiekowej kobiet i że proszą na scenę panią Beatę, która zajęła 3cie miejsce 🥉. Nosz kurczaczki 🐥, streszcajcie się, bo się spóźnię do roboty! 
O ironio, właśnie wtedy, będąc w trakcie rozwodu, stojąc pod sceną i czekając na losowanie nagród, pierwszy raz zobaczyłem swoją przyszła żonę. Tak, tą osobą, która właśnie wchodziła na 3ci stopień podium była Becia!! 

 
Porównanie Bytomskich Półmaratonów:

Nazwa: 12 PKO Bytomski Półmaraton
Data 18.09.2021
Dystans:  21,15 km
Czas: 1:36:54
Tempo: 4:35 min/km
Przewyższenia: 201m
Średnie nachylenie: 9,5 m/km
Miejsce: 91
Miejsce w kategorii: 35
Aktualne (maj'24) miejsce na liście najdłuższych biegów: 67
Najlepsze międzyczasy:
5 km: 0:22:17 (4:27 min/km)
10 km: 0:45:01 (4:30 min/km)
21,097 km: 1:36:39 (4:35 min/km) - ówczesny rekord, aktualnie 5ty wynik w karierze
 
Ciekawostka na koniec:
Następnego dnia miałem 30 urodziny i postanowiłem je spędzić na biegowo. W sobote półmaraton, a w niedziele 30 kilometrów na 30 urodziny. Był to pierwszy raz, kiedy robiłem 2 dłuższe biegi, dzień, po dniu. Bardzo się z tego ucieszyłem, chociaż nie było lekko. 
Świętują urodziny kupiłem sobie wypasionego gofra w Parku Śląskim. Nutella, owoce, bita śmietana... Udało mi się przebiec może kilometr, uratowała mnie stacja benzynowa... 


 
 
 
Zobacz też:
14 PKO Półmaraton Księżycowy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz