Z archiwum zawodów
Załęcze Ultra Run, 9 lipiec 2022
Wstęp
Standardowo urlop miałem zaplanowany na początek lipca (w 2022 roku wypadło to pomiędzy 2 a 10 lipca) i jak zwykle wybierałem się na działke niedaleko Wielunia. Wcześniej z czystej ciekawości sprawdziłem czy są w tym terminie jakieś zawody biegowe i ku mojemu zdziwieniu znalazłem idealny start dla mnie! Załęcze Ultra Run - 60km (były też starty na mniejszych dystansach, półmaraton, maraton i rajd rowerowy) rozgrywany w większości po dobrze znanych mi terenach, blisko Warty i po Załęczańskim Parku Krajobrazowym. Niewiele się namyślając zapisałem się na to. Mało tego, namówiłem też ojca, który zdecydował się wziąć udział w rajdzie rowerowym!
Załęcze Ultra Run był moim pierwszym startem powyżej maratonu, ale nie pierwszym takim biegiem. 2 miesiące wcześniej, w ramach treningu podczas długiego weekendu majowego, będąc na działce przebiegłem pierwsze 50 kilometrów. I to trasą bardzo zbliżoną do zawodów.
Urlop
Jak na 9 dni wolnego, to bardzo dużo się wtedy u mnie działo. Na dzień dobry, był spontaniczny start w II Półmaraton Gęstwinami Murckowskimi
Następnego dnia pojechałem z Becią, Dorotą i Sewerynem (tak na marginesie, to wtedy powstała nasza podgrupa "Świry") sprawdzić trase Zbója 25. W sierpniu wszyscy mieliśmy zadebiutować na tej imprezie, ja na 42km, a reszta właśnie na 25. Jak widać, na zdjęciu poniżej było bardzo ciepło i biegałem bez koszulki. W za dużej kamizelce...
Seweryn: Można było pobiegać dłużej
Ja: zdecydowanie nie!
Seweryn: Nogi bolą?
Ja: Niee, mam sutki obtarte
Seweryn: To nie była intuicyjna odpowiedź!
Czasami najpierw coś powiem, potem pomyśle i w efekcie całą drogę powrotną wszyscy się nabijali z moim rannych sutków. Oczywiście okazało się, że Becia miała przy sobie plastry, które mogły mi dużo pomóc. I oczywiście leżały bezpiecznie w jej plecaku... Dodam jeszcze tylko, że po wielu problemach i moim kompletnym nie ogarnianiu tematu, z dużą pomocą Beci udało mi się zamówić nową kamizelke, którą używam do teraz.
Na działke wybrałem się rowerem, ale tym razem zupełnie nową trasą (trzeba było kratki poodkrywać)
Pare dni aktywnego odpoczynku i pod koniec urlopu jade z ojcem odebrać pakiety na zawody.
Załęcze Ultra Run
To był jedyny bieg, na który wyruszałem z działki. Zaburzona zwykła rutyna przedstartowa i spory stresik przed pierwszym ultra.
Chwile wcześniej wspominałem o za dużej kamizelce, więc żeby uniknąć problemów, zwęziłem ją agrafkami, a sutki oblepiłem plastrami. Udało się bez bólu i otarć. Jeśli coś jest głupie, ale działa, to to nie jest głupie.
Zjawiamy się sporo przed rozpoczęciem. Zwłaszcza ja będe dłużej czekał na swój start, ponieważ w pierwszej kolejności wyruszają rowerzyści. Na listach startowych sporo osób, natomiast na dystansie 60 kilometrów startuje tylko 35 zawodników. Jedną z nich jest Patrycja Bereznowska. Ciesze się, że mam okazje rywalizować z kimś z najwyższego TOPu.
Ostatnie chwile przedstartowe selfie i...
... i zawsze jeśli coś idzie za dobrze, to znaczy, że zaraz się spierdoli. Jestem na urlopie, wypoczęty, wyspany, trasa znana i idealna dla mnie. Po prostu idealne warunki do debiutu w biegu ultra.
Jak się przyjrzycie na zdjęciu powyżej, to chip jest wyjątkowo duży. I właśnie w zamieszaniu i tłoku przed startem ktoś nadepnął mi na tego chipa, wbijając go w śródstopie. Początkowo ignoruje ból i skupiam się na kibicowanie tacie podczas startu. Czekam aż rowerzyści zrobią 8-kilometrową pętle (przez co start biegaczy był opóźniony, cóż prosty problem organizacyjny. Niemniej to była pierwsza edycja, więc można wybaczyć). Niemniej zanim ustawiłem się na linii startu zmuszony byłem poluźnić sznurowadła w prawym bucie - stopa od nadepnięcia zdążyła już opuchnąć.
Adrenalina, stres i człowiek zapomina o wszystkim. Nawet jak na 4tym kilometrze ktoś się mnie zapytał, czy mam jakąś kontuzje bo krzywo biegne, to odpowiedziałem, że nie. Nie skojarzyłem, że już na samym początku opuchnięta stopa dawała o sobie znać.
Pokonujemy pętle od Toporowa do Krzeczowa i na 8-mym kilometrze wyruszamy na właściwą trase lasami w stronę Ogrobla.
Tego dnia Becia startowała w Biegu Wiewiórki w Rudzie Śląskiej, ale obiecałem, że co 10 km będe meldował jak mi idzie. W związku z czym po ujrzeniu na zegarku 10 kilometra wyciągam telefon i potykam się na korzeniu... Niemniej SMS wysłany, 10km - 54:29.
Trasa 42 i 60 była podobna, ale gdzieniegdzie ultra wybiegał na dodatkowy "zawijas" by nadgonić dystans. Zdarzało się, że pare razy wyprzedzałem tych samych zawodników z maratońskiego dystansu. Ogólnie dyspozycja danego dnia była świetna, biegłem na luzie, bez zmęczenia i cały czas doganiałem czołówke biegu.
20 km w 1:50:41.
Niedługo po przekroczeniu półmaratonu przebiegamy przez ośrodek harcerski "Nadwarciański Gród". Fajnie zrobiona brama, przy której mam zdjęcie z rowerami jakieś 20 lat wcześniej. Pierwszy raz widze ośrodek od wewnątrz i pokonuje ją od drugiej strony.
Następne kilometry to asfaltowa droga przez las, a mnie zaczyna boleć prawe kolano. Dalej nie połączyłem kropek pomiędzy bólem kolana a opuchniętą stopą.
Przebiegamy przez bardzo dobrze znane mi okolice Góry św. Genowefy i zmierzamy w stronę mostu w Bobrownikach. Z kolanem jest coraz gorzej, już prawie nie mogę nim zginać, więc szuram na prostych nogach. Co nie jest łatwe, zważywszy na piasek i korzenie.
30 km w 2:48:27
Na 33 kilometrze znajduje się największy podbieg na trasie. Wspinamy się po Rezerwacie Węże, wąską i stromą ścieżką. 400m i 8,5% nachylenia. Tempo coraz bardziej spada, mam już mocne problemy z prawą nogą, często przechodzę do marszu.
40 km w 3:57:44
Na punkcie odżywczym dostaje tabletke przeciwbólową, schładzają mi kolano i ruszam dalej. Jest źle. Faza lotu sprawia ogromny ból, więc jedynie maszeruje. Co jakiś czas próbuje zrobić pare koślawych kroków biegiem, co zazwyczaj kończy się kuśtykaniem na lewej nodze i sporą ilością niecenzuralnych słów.
Wyprzedza mnie większość zawodników, a ja mam myśli o pierwszym w życiu DNFie. Nie tak wyobrażałem sobie debiut w ultra. Mięśnie nie są zbytnio zmęczone, kondycyjnie świetnie, jest wszystko by powalczyć o dobry wynik, a skuli nieszczęśliwego nadepnięcie na chipa przed startem mam obawy czy dotrę do mety...
Chcąc nie chcąc jestem w środku lasu, więc i tak musze się dostać do mety .Przy biurze zawodów jestem niedługo po pokazaniu 50 kilometra (5:24:07). Została do pokonania początkowa, 8-kilometrowa pętla. Teraz to już głupio zrezygnować, więc zaciskam zęby i człapie jak zombie z The Walking Dead.
Ostatecznie na mecie melduje się jako 15 zawodnik. Zważywszy na kontuzje i marsz przez 1/3 trasy jest chyba niezłym wynikiem, aczkolwiek przekraczając linie mety na twarzy miałem zawód i rozczarowanie.
Jako ciekawostke dodam, że tata, który debiutował w maratonie rowerowym, na 16-letnim rowerze turystycznym, pokonał wymagającą trase przełajową przegrywając podium w kategorii wiekowej o 2s (!).
Nazwa: Załęcze Ultra Run
Data 09.07.2022
Dystans: 58,01 km
Czas: 6:36:05
Tempo: 6:50 min/km
Przewyższenia: 359m
Średnie nachylenie: 6,19 m/kmMiejsce: 15/35 (42,86 % zawodników)
Aktualne (sierpień '24) miejsce na liście najdłuższych biegów: 7
Aktualne (sierpień '24) miejsce na liście największych wzniosów: 34
Najlepsze międzyczasy:
5 km: 0:27:00 (5:24 min/km)
10 km: 0:54:25 (5:27 min/km)
21,097 km: 1:56:35 (5:32 min/km) 30 km: 2:48:23 (5:37 min/km) - aktualnie (sierpień '24) 5 wynik
42,195 km: 4:20:48 (6:11 min/km) - aktualnie (sierpień '24) 7 wynik
50 km: 5:24:04 (6:29 min/km) - ówczesny 2 wynik, aktualnie (sierpień '24) 4 wynik
Zobacz też:
Bonus z działki