Bieg taki trochę z przypadku, wcześniej nie planowany i nie brany pod uwage. Ot, po prostu mając Medicover mieliśmy zniżke 20zł na ten bieg. Pobiec 10 km w biegu, w którym są kategorie wiekowe za 30 zł? I to w niedziele, gdzie nie ma problemu z wolnym? Okej, idźmy w to!
Im bliżej startu, tym większa "niechęć" do wzięcia w nim udziału. Po pierwsze, ciągnie nas w góry, a nigdy nie ma kiedy jechać. Po drugie Becia w tym tygodniu w pracy miała wyzwanie All4Kids2024 i dziennie biegała to roboty, robiąc 110 km w 5 dni. Do tego 40 km spaceru i 8h ćwiczeń. Obciążenie w sam raz na start w mocnej dyszce nie?
Jeśli chodzi o mnie, to miałem propozycje wycieczki rowerowej z tatą i bratem. Do Wisły pociągiem i powrót rowerami. Do tego od dawien dawna nie miałem wolnego dnia i czuje straszne zmęczenie materiału. Ostatni wolny weekend miałem... na początku kwietnia. Reasumując nie czuje ani świeżości, ani sił, tylko przemęczenie. Dobry prognostyk przed startem nie?
Dojeżdżamy komunikacją miejską na Szopienice w Katowicach, odnajdujemy biuro zawodów, odbieramy pakiety i oczekujemy na start. Upał niemiłosierny...
Testuje nowe słuchawki na przewodnictwo kostne z Philipsa, tworzę na prędko playlistę w Spotify, wziąłem swój szczęśliwy grosik, posmarowałem się olejkiem przeciwsłonecznym, tylko wyjątkowo nie wziąłem wody...
Standardowo ustawiam się na przodku stawki licząc na fajne zdjęcia 🤫
Początek biegu to asfalt i na dodatek spadek. Pierwszy kilometr 3:38. Trochę za szybko, nie ma szans na uciągnięcie tego, zamiast tego się za szybko zajadę.Skręt w prawo i zniknęła mi z widoku czołówka biegu. Andrzej Nowak wiem, że biegnie na 5km, natomiast reszta? 5 km czy 10 km? 🤔
Upał, wysiłek i w gardle taka susza, że nie idzie przełknąć śliny. Za zakrętem jeszcze trochę asfaltu, później jest zeskok, lądujemy na piasku i biegniemy wzdłuż plaży Stawu Borki. Drugi kilometr spokojniejszy 4:02.
Trzeci kilometr dalej częściowo po plaży, później tereny leśne. Sporo zakrętów i zaczyna się wznios. Biegnąc w tym upale marzy mi się, by wskoczyć do tej wody... Garmin pokazuje 4:24
Na czwartym kilometrze miałem poważną awarie... Biegnąc przez las, wpadła mi do nosa mucha. Wiadomo, zapierdalałem, więc impet uderzenia był na tyle duży, że weszła dość głęboko do nosa i nie umiałem jej wysmarkać. Charkam, ksztusze się, próbuje wydmuchać nos, nic z tego! Niemal przechodze do marszu w trakcie tej walki. W końcu czuje drożność górnych dróg oddechowych i coś nieprzyjemnego przechodzi mi przez przełyk w dół, ku żołądkowi. Brak wody do popicie, nawet śliny zbytnio nie było, naprawde, nie fajne uczucie i serio myślałem, że zaraz będe wymiotował. Mimo to 4ty kilometr pokonany w czasie 4:32 i to przy 16m łącznym wzniosie.
Piąty kilometr to ponownie asfalt, początkowo w dól, a tuż przed końcem pętli podbieg. Oczywiście zegarek zaś mi uciął dystans i w półowie biegu pokazał 4,85 km. Tempo 4:10, nie ma źle.
Tuż za linią startu/mety jest punkt z wodą. Niemal od początku biegu marzyłem o nim! Chwytam kubeczek, przechylam go z dziką radością w oczach... i prawie nic się nie napiłem, większość wleciała mi do nosa. No cóż, przynajmniej przemyłem po kolizji z muchą.
Usta zwilżone, idzie już w miare normalnie przełykać ślinę, wiec na 6tym kilometrze decyduje się na Dextro. Dalej asfalt i w dół, więc czas odcinka 4:11.
I to by było na tyle, jeśli chodzi o mocne bieganie. Od 5tego kilometra nie widziałem nikogo za sobą, przede mną tylko na dłuższej prostej. Nie ma szans dogonić, nie ma przed kim uciekać. Upał straszny. Następne kilometry słabe, 4:30, 4:41, 4:39...
W połowie 9tego kilometra miałem dość nieprzyjmną sytuacje, a mianowicie doganiałem zawodników nordic walking. Na szerszej leśnej drodze nie ma problemu z wymijaniem, natomiast na kilkusetmetrowym odcinku polnej ścieżki, był z tym problem. I właśnie podczas przeciskania się przez zawodników Nordic Walking spadłem ze ścieżki na koleine. Oczywiście skrzywiłem kostkę, którą mam stłuczoną... Spory kawałek utykałem, ale jak na końcówce pojawił się asfalt, to udało się odzyskać stabilny, szybszy bieg. Na finiszu tempo z powrotem spadło poniżej 4 minut i wyniosło 3:55.
Wbiegając na mete musiałem skoczyć. Wcześniej widziałem fotografów, ale zmęczenie brało góre. Natomiast na mecie już wszystko jedno, mam nadzieje, że zdjęcie fajnie wyszło.[edit. noo nie do końca]
Oficjalny czas to 0:42:15, co pozwoliło ukończyć rywalizacje na 8 miejscu OPEN i 3 w kategorii!
Czekając na dekoracje korzystamy z posiłku i nadrabiamy zaległości w zdjęciach
Musze w tym momencie pochwalić Becie, bardzo dzielnie pracowała łokciami by zając lepszą pozycje do zrobienia mi zdjęcia na podium!
Podsumowując napisze, że trasa mi się mega spodobała. Nie można się było na niej nudzić, trochę asfaltu, piasku, lasu, pól, widok na jeziorko. Piękna trasa, szkoda, że to ostatnia edycja i więcej na niej nie wystartuje. Warunki też były ciężkie, ostatnio ciągle robie popołudniówki i prawie w ogóle nie widze słońca, więc dzisiejszy upał mocno dał mi się we znaki. Były nieśmiałe przebąkiwania o łamaniu 41:30, ale patrząc na przygotowania (w tym miesiącu prawie nic nie biegałem!!) i przemęczenie, to jestem mega pozytywnie zaskoczony zarówno wynikiem, jak i miejscem!
Nazwa: Jubileuszowy X Bieg im. Janusza Sidły - ostatnia edycja
Zobacz też:
Data 26.05.2024
Dystans: 9,88 km
Czas: 0:42:16
Tempo: 4:17 min/km
Przewyższenia: 58m
Miejsce: 8/109
Miejsce w kategorii: 3/23
Najlepsze międzyczasy:
5 km: 20:46 (4:09 min/km)
10 km: 42:50 (4:17 min/km) - 3ci wynik w roku i 7 w karierze
Bonus
W ramach regeneracji po zawodach, wykręciliśmy 40 kilometrów na rowerach. Całkiem aktywny dzionek wyszedł :D