Biegacz - amator lubiący zdjęcia, statystyki i pokonywanie własnych granic.

Moje zdjęcie
Ruda Śląska, Śląskie, Poland

Popularne posty

wtorek, 31 października 2023

1 Rudzki Półmaraton Industrialny

Z archiwum zawodów

1 Rudzki Półmaraton Industrialny, 1 sierpień 2015

W lutym 2015 mając 90 kg skończyłem etap masowania i zacząłem redukcję. Zmiana diety, treningu, więcej biegania i później powrót na sale do treningów Muay Thai. W kwietniu znajomy na facebooku wrzucił informację, że w Rudzie Śląskiej wystartuje pierwszy półmaraton. Dobry pomysł! Nie ważne, że na treningu nawet 5km nie jestem w stanie przebiec, mam 4 miesiące dam rade zrobić formę. Od 0 do półmaratonu!

Namówiłem ojca na ten projekt i zaczęliśmy wspólne przygotowania. Oprócz biegania razem mieliśmy też własną rywalizację, kto pierwszy pokona dany dystans. Pamiętam, jak się szykowałem do łamania 10km! Moja rundka wokół bloku wynosiła ok 4,8 km, więc zrobiłem dwie takie rundki i jakie było moje zdziwienie, że nie mam jeszcze 10 km 🤦 Okej, dokręcam wokół bloku, pierwsze kółko, sprawdzam Endomondo i dalej nie ma. No dobra, to jeszcze jedno. Wracam pod klatkę na telefonie jest przekroczona magiczna liczba 10 km, daje zakończ trening... I podsumowanie biegu coś wygląda inaczej niż zwykle, nie ma informacji o rekordzie, tempa nic. Co jest grane? Zamiast bieganie włączyłem badminton 😅 Zawał na miejscu, drżącymi rękami próbuje zmienić typ treningu... uff udało sie! Zaliczyło mi pierwszy w życiu bieg na 10 km. Od razu pisze SMSa do ojca, że złamałem kolejną granice. Zyskałem szacun na dzielni.



 

 

Długo się nie cieszyłem z rekordu, ojciec jako pierwszy złamał 15 km! Ambicja kazała mi jako pierwszemu przekroczyć 20 km, więc ostro wziąłem się do treningów. W połowie czerwca nadszedł ten dzień, w którym postanowiłem zmierzyć się z dwoma dyszkami. Początek był bardzo nieudany, gdy zacząłem się zbierać do wyjścia to zaczęło padać, więc włączyłem film, otworzyłem orzeszki i tak się zaczęło wybieganie. Gdy przestało lać i zdecydowałem się iść pobiegać, szybko pożałowałem, że tyle tych orzeszków zjadłem... No nic, jakoś to będzie, biegnę dalej. Oczywiście rundka którą sobie wymyśliłem nie miała 20 km, a jakieś 12 km i trzeba było improwizować z trasą. Końcówka to był dramat i lekkie oszustwo z mojej strony. Ostatnie 1,5 - 2 km biegłem z telefonem w ręce, robiłem kilkadziesiąt metrów, załączałem pauze w endomondo, łapałem oddech i gdy ból w nogach zelżał włączałem start i leciałem dalej. Udało się! Przebiegłem 20 km i odzyskałem respekt.



3 tygodnie przed startem postanowiliśmy z ojcem sprawdzić trasę zawodów. Były to 3 pętle po 7 km, które biegły przez 4 dzielnice Rudy Śląskiej (Nowy Bytom, Czarnylas, Rude 1 i Chebzie). Plan był taki, że tata przebiega 1 kółko, a ja 2. W trakcie oczywiście wszystko się zmieniło. Ojciec przebiegł 2 kółka, a ja nie mogąc być gorszy stwierdziłem, że pobiegnę cały dystans i zrobię 3 pętle! Mało tego, pamiętając o problemach przy pierwszych 20 km chciałem zrobić cały półmaraton bez zatrzymywania się. Przebiegałem na czerwonych światłach albo robiłem kółeczka wokół przejścia dla pieszych, gdy ruch był za duży. Problem pojawił się, gdy kończyliśmy 2 pętle i ojciec potrzebował kluczy z auta, które były w moim plecaku. Powiedziałem, bez zatrzymywania się, więc biedny tata musiał truchtać za mną i w biegu szukać kluczy 😕 Oczywiście zabrakło dystansu i trzeba było dokręcać. Gdy już byłem na parkingu, ojciec na szybko googlował ile wynosi dokładny dystans półmaratonu, a ja w tym czasie robiłem kółka wokół samochodu. Wiadomo, ma być bez zatrzymywania się! Udało się, pierwszy w życiu półmaraton zaliczony i to nawet poniżej 2h.


 
W końcu nastał ten moment do którego się przygotowywaliśmy. Oczywiście tu też nie obyło się bez problemów i wpadek. Na 2 dni przed startem zepsuł mi się telefon. A przecież nie można biec bez endomondo! Na szybko pożyczyłem stary telefon od kumpla w robocie, zainstalowałem apke, okej, chyba działa. Chyba, bo oczywiście nie sprawdziłem przed biegiem, testowałem podczas zawodów. Kolejny problem był taki, że w tygodniu poprzedzającym start robiłem nocki i do piątku nie wiedziałem, czy dostanę wolną sobotę by wystartować (półmaraton zaczynał się o 21:00). 
Z reguły gdy biegacze decydują się na udział w pierwszych zawodach, zaczynają od krótszych dystansów, ja nie brałem jeńców. Debiut w biegach od razu na półmaratonie 😂 Nie miałem bladego pojęcia jak się przygotować, co zabrać, co z chipem, co z numerkiem,kompetnie nic. Wszystko improwizowane. Pamiętam, że przed startem na obiad zjadłem ryż z jabłkiem, a na bieg wziąłem plecak z bukłakiem, w którym miałem izotonika. 
Ogromny stres, nerwy, niepewność. W końcu jest wystrzał, ruszamy! Zostawiam ojca i od razu cisnę do przodku. Pierwsze kółko lajtowo, wszystko idzie jak po maśle. Na drugim kółku zaczynają się problemy - za dużo stresu i coś bulgota w brzuszku... Przy starcie / mecie jest biuro zawodów, strefa kibica, a za nią stoi parę toi toi. Nie namyślając się dużo, kończąc drugie kółko wskakuje w tłum ludzi, przepycham się łokciami i dopadam pierwszego wolnego toi toi'a. W między czasie sprawdzam czy pożyczony telefon działa i mi zalicza bieg. Wszystko się zgadza, zrobione co trzeba, można lecieć dalej. Przeciskam się przez tłum ludzi, by wrócić na trase. Ktoś do mnie krzyczy "gdzie się pchasz, tam jest bieg". Odpowiadam "wiem, właśnie w nim startuję!" i dalej pracuje łokciami.
Koniec drugiej pętli, zaraz zacznę przepychać się do toi toi'a

Wróciłem na trasę, wszystko wróciło do normy, można biec dalej. Nie na długo... po 3-4 km muszę awaryjnie wlecieć w krzaczki. Półmaraton był rozgrywany wieczorem, więc gdy robiłem co trzeba było ciemno. Po powrocie na trasę, przy pierwszej latarni, która oświetlała drogę sprawdziłem, czy na butach nie ma śladów po "błocie" 🤦 Ostatnie 3 km były chyba najszybsze w moim wykonaniu, tylko nie jestem pewny, czy dlatego, że dobrze rozłożyłem siły, czy dlatego, że ponownie odezwały się jelita 😂
Na ostatnich kilkuset metrach mocno przyspieszam, mijam sporo biegaczy. Wbiegam na metę, gdzie czeka August Jakubik, znany Rudzki ultramaratończyk i jeden z organizatorów biegu, który na mecie każdemu gratulował ukończenia. Olewam jego wyciągniętą rękę, wyrywam medal pani z obsługi biegu i lece dalej prosto do toi toi'a. Zdecydowanie nie tak wyobrażałem sobie finish pierwszego w życiu biegu.
na mecie z medalem





Po zakończeniu imprezy na rynku była dekoracja zwycięzców i losowanie nagród. Czekając na to, z powodu problemów z brzuszkiem musiałem włamać się do Urzędu Miasta. Wyglądało to tak, że Urząd znajduje się na rynku, na którym była dekoracja. I to właśnie w urzędzie zwycięzcy podpisywali odbiór nagrody. Jak tylko zorientowałem się, że drzwi są otwarte postanowiłem skorzystać z okazji i zrobić co trzeba. Na starcie usłyszałem, że urząd jest zamknięty i nie można tu wchodzić. Spieszyłem się, więc zignorowałem to. Będąc w toalecie usłyszałem krzyki, że mam natychmiast opuścić budynek, albo wezwą policję. No cóż, w danej chwili, nawet jakbym bardzo chciał, to nie byłem wstanie wstać by opuścić budynek 🙄. Odnośnie losowania to ani ja ani ojciec nic nie wylosowaliśmy. Na sam koniec miałem zrobione zdjęcie z Kenijkami, które wygrały bieg, niestety tym razem ojcu popsuł się telefon i zdjęcie nie wyszło.

Nazwa: 1 Rudzki Półmaraton Industrialny
Data: 01.08.2015
Dystans:  21,32 km
Czas: 1:48:47
Tempo: 5:06 min/km   
Miejsce: 450/843
Miejsce w kategorii: 73 

 

Zobacz też:

Historia Mego Sportu

Początek

Od małego byłem związany ze sportem.Trenowałem piłkę nożną, startowałem w wyścigach rowerowych i biegach przełajowych. Zaliczyłem też kilkadziesiąt turniejów szachowych. Największym osiągnięciem z dzieciństwa jest chyba zdobycie Mistrzostwa Rudy Śląskiej w Kolarstwie Górskim w 2007 roku.   

 

 
Przejście na Sportową Stronę Mocy

Po problemach wczesnej dorosłości, w wieku 23 lat odstawiłem alkohol, używki i wstąpiłem na sportową ścieżkę, po której kroczę do teraz. Przerzucałem tony żelastwa, trenowałem sporty walki i zwiedziłem kawał Polski na rowerze.

Największe osiągnięcia tamtego okresu to zdobycie vice-mistrzostwa Śląska Muay Thai semi-pro w kat. do 75kg, dojechanie Wiślaną Trasą Rowerową nad Morze (6 dni i 1120 km) oraz przejechanie w ciągu jednego dnia 260 km (właśnie podczas wcześniej wymienionej wyprawy).

z Mariuszem Wachem

Puchar Śląska Muay Thai

Pustynia Błędowska

Morze!

Najpierw masa...
... potem rzeźba

Bieganie
Cokolwiek bym nie robił, zawsze towarzyszyło mi bieganie. I to właśnie bieganie 2 lata temu stało się dla mnie priorytetem i to wokół niego toczy się całe moje życie. Zaliczyłem ponad 40 startów w zawodach, nie tylko lokalnych, ale i po całej Polsce (Warszawa, Poznań) i za granicą (Praga).
 
38 PZU Maraton Warszawski

13 Silesia Marathon

14 PKO Poznań Półmaraton

27 Prague International Marathon

Góry!
Uwielbiam pokonywać swoje własne granice, dlatego też moje bieganie zmierza w kierunku biegów górskich oraz ultra. Nie oznacza to oczywiście, że zrezygnowałem z asfaltowych biegów czy krótszych dystansów, po prostu ciągnie wilka do lasu.
w drodze na Baranią Górę

Pierwszy start górski podczas Pereł Małopolski w Skale

Bieg Wschodzącego Słońca na Babią Górę

Szczyrk

Super Trail 130 podczas Dolnośląskiego Festiwalu Biegów Górskich

Wisła


Plany na przyszłość
Przede wszystkim pragnę dalej zwiększać dystans i przewyższenia oraz poprawić czasy na krótszych dystansach. 
Od wielu lat marzy mi się połączenie moich ulubionych sportów (biegania i kolarstwa) i pokonanie pełnego dystansu Iron Mana. Póki co moje pływanie jest delikatnie mówiąc bardzo słabe ale pracuję nad nim! Chciałbym w przyszłym roku zadebiutować w triathlonie na dystansie 1/8 IM albo 1/4 IM.
I co najważniejsze dalej wychodzić na trening z uśmiechem na twarzy i czerpać ze sportu ogromną radość i satysfakcję!

z sportowym pozdrowieniem,
Marcin